Ta zupka "chodzi" za mną już od jakiegoś czasu.
Niestety tylko ja sama ją lubię no i jeszcze mąż ale , że aktualnie jest nieobecny,
więc zrobiłam sobie samej. W końcu jak organizm się czegoś domaga, to nawyraźniej właśnie
tego mu brakuje - takie jest moje zdanie :)
Szklanka fasoli - płuczemy i moczymy ją najlepiej na noc.
Na drugi dzień gotujemy ją w tej wodzie w której sie moczyła ewentualnie troszkę dolewamy i solimy.
Ja dodaje jeszcze marchewkę. Można dodać wędzonego kościa itp. Ja nie miałam ale miałam boczek.
Dodałam do zupy skórkę od wędzonego boczku a sam boczek pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na patelni.
Następnie dodalam do zupy i gotowałam do czasu aż fasola będzie miękka.
Moja mama dodaje też kilka ziemniaków pokrojonych w kostkę ale ja nie lubie ,więc nie dodałam.
Gdy zupka już była ugotowana a fasolka miękka zagęścilam ja dodając pół szkl śmietanki 18%.
Posypałam zieloną pietruszką i jeszcze dosoliłam do smaku. Dodałam też troszkę cukru ok. pół łyżeczki,
żeby przełamać smak i do miseczki:
Kawałek chleba, miseczka zupy i jestem zadowolona :D
A Wy, lubicie fasolową?
Smacznego!
Ja nie lubie fasoli w żadnej postaci, ale twoja zupa wygląda tak smakowicie, że mam ochotę ją spróbować:)
OdpowiedzUsuńJa nie lubiłam jej jako dziecko, przekonałam sie dopiero wtedy , kiedy ugotowałam mężowi. :)
OdpowiedzUsuńNiedawno miałam zrobione. Staram się raz w miesiącu gotować . :)
OdpowiedzUsuńJejjjuuuu chyba zrobię w przyszłym tygodniu mniam dawno nie jadłam, a teraz robiłam gar krupnika i zjedli cały :)
OdpowiedzUsuńJa krupnik też bardzo lubię :)
UsuńMoje dzieci to jednak mięsożercy!
Fasolową dla siebie gotuję więc i krupnik zrobię ;)
dawno nie robiłam, a to taka pyszna zupa :)
OdpowiedzUsuńPrawda :)
OdpowiedzUsuń