wtorek, 3 stycznia 2017

Moje pierwsze udane...:)



Nowy Rok a ja nic sobie nie postanowiłam...i dobrze!
Nie będę nic postanawiać a po prostu działać. Z tymi postanowieniami, to jest różnie.
Przynajmniej ze mną jest tak, że jak sobie coś postanowię, to d..a z tego jest. Nie mam 
silnego charakteru, niestety.  Jedno wiem na pewno: chciałabym się więcej nauczyć robić
różnych rzeczy z wełny a nie tylko papcie i papcie... Nic jednak nie postanawiam.
Zauważyłam, że najlepsze scenariusze pisze samo życie. Tak właśnie jakieś dwa miesiące
temu powstały moje pierwsze czapki. Córki poprosiły mnie o nie. Wyszukały sobie wzór.
Każda inny i miałam spróbować. Trochę prółam ale efekty końcowe chyba nie są całkiem 
złe, bo dziewczyny noszą czapeczki cały czas. Od jakiegoś czasu zamawiam sobie gazetki
robótki :)  i próbuję "liznąć" tematu. Bardzo fajny kurs robienia na drutach i szydełku.
Małymi kroczkami coś mi się udaje według tego wydziergać. :)

Tak oto przedstawiają się te dwie czapeczki:

pierwsza: