piątek, 16 stycznia 2015

Zwykła" fasolówa"


Ta zupka "chodzi" za mną już od jakiegoś czasu. 
Niestety tylko ja sama ją lubię no i jeszcze mąż ale , że aktualnie jest nieobecny,
więc zrobiłam sobie samej. W końcu jak organizm się czegoś domaga, to nawyraźniej właśnie 
tego mu brakuje - takie jest moje zdanie :) 

Szklanka fasoli - płuczemy i moczymy ją najlepiej na noc.



Na drugi dzień gotujemy ją w tej wodzie w której sie moczyła ewentualnie troszkę dolewamy i solimy.
Ja dodaje jeszcze marchewkę. Można dodać wędzonego kościa itp. Ja nie miałam ale miałam boczek.


Dodałam do zupy skórkę od wędzonego boczku a sam boczek pokroiłam w kostkę i podsmażyłam na patelni.


Następnie dodalam do zupy i gotowałam do czasu aż fasola będzie miękka.
Moja mama dodaje też kilka ziemniaków pokrojonych w kostkę ale ja nie lubie ,więc nie dodałam.
Gdy zupka już była ugotowana a fasolka miękka zagęścilam ja dodając pół szkl śmietanki 18%.


Posypałam zieloną pietruszką i jeszcze dosoliłam do smaku. Dodałam też troszkę cukru ok. pół łyżeczki,
żeby przełamać smak i do miseczki:





Kawałek chleba, miseczka zupy i jestem zadowolona :D 
A Wy, lubicie fasolową?


Smacznego!






7 komentarzy:

  1. Ja nie lubie fasoli w żadnej postaci, ale twoja zupa wygląda tak smakowicie, że mam ochotę ją spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubiłam jej jako dziecko, przekonałam sie dopiero wtedy , kiedy ugotowałam mężowi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno miałam zrobione. Staram się raz w miesiącu gotować . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejjjuuuu chyba zrobię w przyszłym tygodniu mniam dawno nie jadłam, a teraz robiłam gar krupnika i zjedli cały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja krupnik też bardzo lubię :)
      Moje dzieci to jednak mięsożercy!
      Fasolową dla siebie gotuję więc i krupnik zrobię ;)

      Usuń