sobota, 22 lutego 2014

MŁODZIEŃCZE MIŁOŚCI

Obrazek wkleiłam z powyżej podanej stronki

Muszę sobie dzisiaj popisać o moich nastolatkach, może ktos 
przeczyta i poradzi mi czy dobrze robię , każda cenna rada
jest mi potrzebna więc bądźcie wyrozumiali i pomóżcie!

Moje dzieci dorastają. Wszyscy troje mają po naście lat i marzą o 
prawdziwej i niepowtarzalnej miłości, wiem, bo przecież też w Ich wieku marzyłam.

Najstarszy syn (właściwie za pół roku kończy 18 ście lat)
zaczyna wychodzić z domu , nic konkretnego nie mówi ale wiem, że poznał jakąś dziewczynę wszak to normalne w Jego wieku.
O Niego aż tak się nie martwię , swoje obowiązki wykonuje, mówi , że wychodzi i kiedy przyjdzie w zasadzie nie mam się do czego przyczepić ale dopiero się zaczęłam z tym oswajać a starsza córka
pierwszy raz mi skłamała. Powiedziała, że idzie do koleżanki pouczyć Ją matmy a nakryłam Ją przez przypadek w mieście z jakimś chłopakiem. Szok! skłamała! 
W zasadzie spodziewałam się tego prędzej czy później ale i tak spadło to na mnie jak "grom z jasnego nieba"!
Może jeszcze tak bym się nie bała ale córka ma 15lat a ten chłopiec 20, moim zdaniem w tym Jej wieku trochę do Niej za stary ale może ja się nie znam, przecież sama święta nie byłam w młodości , tylko dopiero teraz człowiek myśli inaczej.
Postawiłam córce warunki, że nie mam nic przeciwko spotykaniu się z tym chłopakiem ale chcę wiedzieć dokąd idą i o której przyjdą.
Dzisiaj mieli pierwszą próbę , żeby zdobyć moje zaufanie.
Chcieli iść na spacer ale nie wiedzieli kiedy przyjdą.
Postawiłam Im warunek , że nie mogą być dłużej niż półtora godz. a jeśli chcą pobyć ze sobą dłużej to mogą przecież przyjść do domu do nas.Niestety podobno chłopak ów jest bardzo nieśmiały i nie chciał przyjść do domu więc powiedziałam, że mogą wtedy rozmawiać sobie na podwórku na ławeczce tym bardziej, że dziś było bardzo pięknie na dworzu. 
Postarali się ładnie i jak minęło dokładnie półtorej godziny znaleźli się na ławeczce na podwórku. Posiedzieli aż w końcu zmarzli i dali się namówić na przyjście do domu na kawkę i przekąskę.
Niestety nie mam warunków takich w domu aby mogli gdzieś sami posiedzieć bowiem córki mają wspólny pokój a młodsza była w pokoju z kuzynką, więc musieli zadowolić się pokoikiem syna (akurat Go nie było) przy otwartych drzwiach.
Nie wiem, może jestem niedzisiejsza ale boję się żeby się zamykali w pokoju , przynajmniej na tym etapie znajomości.
Chłopak był troche przestraszony chyba , bo wypił kawę ale nic nie przełknął.  Myślę jednak , że nie aż tak bardzo, gdyż jutro też chce przyjść.
Nie wiem , może jestem za surowa, córka mówi , że Jej nie ufam, ale wytłumaczyłam Jej, że to dla mnie i dla męża też nowa sytuacja i wcale nie łatwa. Może zrozumiała a może nie , nie wiem.

Wieczorem jeszcze emocje nie opadły (mi) a młodsza córka mówi, że do Niej też znajomy wydzwania ale , że nie mam się jeszcze martwić, Ona nie chce z Nim chodzić.....wierzyć czy nie?
Dziś chyba nie zasnę . Pewnie przesadzam, ale nie mogę za to. Z drugiej strony ciesze się, że dzieci przeżywają swoje miłości, bo to przecież piękne lata, które powinny wspominać z radością.

Nie zdawałam sobie chyba sprawy jakie to macierzyństwo trudne i teraz rozumiem , kiedy mamuś moja mówiła zawsze do mnie: 
Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci , duży kłopot.

Może jakieś doświadczone mamy przeczytają ten post i dadzą cenne rady będę wdzięczna.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy mnie odwiedzają :) 


10 komentarzy:

  1. ha ha ha
    Tak to jest z dziećmi, zwłaszcza tymi starszymi.
    Ja wychowałam 3 synów, teraz już dorosłych i powiem Ci, że chłopcy nie są tak problemowi jak dziewczynki.
    Doskonale wiesz, że zaufanie to podstawa i tego ucz swoją córkę, bo raz stracone trudne jest do odbudowania. Dziękuję za miłe komentarze i zainteresowanie moimi wypocinami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też dziękuję, ale jeśli u Ciebie to są wypociny to ja wymiękam! przecież tworzysz rewelacyjne dzieła!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na samą myśl o nastoletnich latach moich chłopaków ciaaaary mnie przechodzą. Z jednej strony chciałabym aby zawsze byli moimi słodkimi maluszkami ale z drugiej strony wiem, że kiedyś na pewno dorosną...
    Niezły masz orzech do zgryzienia...dopiero nastoletni wiek dzieci jest sprawdzianem z macierzyństwa. Mogę Ci tylko doradzić z perspektywy bycia nastolatką. Najważniejsze jest budowanie więzi zaufania, więzi dzięki której będziesz wiedziała że dziewczyny Ci o wszystkim zawsze powiedzą, nawet tą najbardziej bolesną i najstraszniejszą (w ich mniemaniu) prawdę! Dużo rozmawiajcie, niech córy czują się słuchane i rozumiane. Pisze tak dlatego, że ja nigdy nie mówiłam o swoich problemach i przeżyciach bo wiedziałam, że mama nie będzie słuchała tylko zawsze znajdzie powód do zakrzyczenia mnie, nie miałam tej nastoletniej więzi, która według mnie jest fundamentem wzajemnego zrozumienia rodzica z dorastającymi dziećmi. Daj dziewczynom odczuć, że im ufasz ale one też muszą ufać Tobie, Twoim doświadczeniom i radom.
    Pozdrawiam cieplutko :-)

    http://mamablogujepl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Macie rację , zaufanie to podstawa ale teraz wiem, że to bardzo trudno osiągnąć. Córka się zrobiła jakaś taka przewrażliwiona wszystko ją denerwuje ale jeszcze ze mną rozmawia jak zapytam ,obym nie była zbyt natarczywa, ale też jestem ciekawa.... Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmowa i zwracanie się do córki jak do osoby dorosłej. Zakazy nic nie dadzą, wręcz odwrotnie.
    Wynegocjować jakiś kompromis, wzajemne zaufanie . Na wszystko wpływu i tak nie bedziemy mieli.
    Najważniejsze, żeby córka nie zaprzepaściła szkoły, nauki na instrumentach i wszystkiego co lubi. Teraz nie zdaje sobie z tego może sprawy ale potem może żałować. No mam nadzieję, że do takiego scenariusza nie dojdzie ;)
    Dorota, masz mądrą córcię, myślę, że wszystko się ułoży. Daj sobie tylko czas i cierpliwość

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam innego wyjścia, cierpliwość jest trudna w takich przypadkach ale wiem że musi być.
    Dziękuje za rady i pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje problemy są również moimi problemami. Syn 20 lat - ale on wygląda na pochłoniętego studiami i stabilnego, a córka właśnie skończyła 18-ście. Staram się nie inwigilować, pamiętam siebie jako nastolatkę i wiem, że pewne sprawy i tak leżą poza kontrolą rodzicielską. Jeśli dziecko ma ukształtowany światopogląd, to już raczej nie odwrócimy na siłę niczego, najwyżej swoim postępowaniem sprawimy, że dziecko zejdzie do "podziemia" i dalej będzie robić swoje. Starałam się wychowywać je tak, żeby miały do mnie zaufanie, więc moja mała opowiada mi co nieco, a jej tylko powtarzam mantrę "nie bądź głupia - najpierw wykształcenie i Ty, a później rodzina i dzieci". i rzucam jakieś konkretne przykłady, jak wygląda życie kobiety, która urodzi zbyt wcześnie nieplanowane dziecko. Główny nacisk kładę na świadome planowanie rodzicielstwa. Mam tylko nadzieję, że córka jest świadoma i podobnie widzi te sprawy jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie, nie wszystko można skontrolować ja tez rozmawiam dużo z córką mam nadzieję , że nie jest głupia i wie co robi . Dziękuję za kom. i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawe jakbym sie zachowała;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sama nie wiedziałam, że to będzie takie trudne...

    OdpowiedzUsuń