poniedziałek, 20 stycznia 2014

ODA DO "GUŁY"

Dziś taki mały post z "przymrużeniem oka"
Niedawno zdarzyło mi się pierwszy raz skubać i patroszyć indyka.
Może to nic takiego, ale dla mnie, która nigdy nawet kury nie skubała i nie patroszyła było to nie lada wyzwanie. Zaczęło się od tego, że zadzwoniła do mnie siostra i spytała czy nie chcę kupić indyka (swojskiego)



Ucieszyłam się ale zaraz mina mi zrzedła jak usłyszałam, że muszę go sobie sama zabić i wyprawić.
Umówiłyśmy się, że "zrobimy to" u Niej.
Czułam się źle i bałam się , że sobie nie poradzę, ale postanowiłam nie pękać w końcu taka kolej rzeczy,
że to my jadamy ptactwo a nie odwrotnie.
Przeżyłam to tylko dlatego, że nie ja odcinałam głowę. Tego właśnie bałam się najbardziej, potem już było tylko lepiej a nawet nie tak strasznie. W końcu człowiek uczy się całe życie.
Żeby lepiej się poczuć postanowiłam mojej "gule" oddać ostatni hołd i oto co wyszło:

ODA DO "GUŁY"

O indyczko kochana,
oddałaś swe życie z samego rana.
Swą pierś mi dałaś na swojski kotlecik,
należy się za to ci
fajny bukiecik:)
Gdy głowę ciachnęli ci-
krew się polała
i nawet ci łezka jedna zleciała
Lecz dzielnie to zniosłaś indyczko śliczna,
choć sytuacja była "tragiczna"
"Guło", gdym z piór cię obdzierała,
byłaś bezbronna i taka mała.
Dobrze że głowa twa była obcięta
i nie patrzyły te twoje oczęta.
Więc dziś z szacunkiem ciebie gotuję,
bo mi twe miąsko bardzo smakuje .


Tak oto sprawiłam swego pierwszego w życiu ptaka.
Mam nadzieję , że mi to wybaczył :)


                                                 "
 Publikuję również na Przepis na Kobietę 

13 komentarzy:

  1. Ja tez tak myślałam dlatego tak to przeżyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Zmienia się , cieszę się , że się podoba :)

      Usuń
    2. właśnie krawcowa szyje i jeszcze tyle koronek do przyszycia :)))))))

      Usuń
  3. Ha ha nie wiem czy dałabym radę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja często uczestniczyłam a potem tylko skubałam i opalałam ale żeby tak sama yyyy to nie bałabym się
    dzielna jesteś buziaki

    :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Indianie ponoć rozmawiali z duchami zabitych przez siebie zwierząt ;) Jestem umiarkowanym mięsożercą, niby jem niewiele, ale jednak czuję, że potrzebuję i nigdy nie próbowałam odstawić tak na amen. Ostatnio na trasie mijałam TIR-a z ładunkiem indyków poukładanych w skrzynkach, tak jak główki kapusty - jechały na rzeź. Popłakałam się, przy okazji wyzywając się od hipokrytów ;( Twoja indyczka naprawdę miała dobrą śmierć, zresztą w naturze już tak jest, że każdy kogoś czy coś zjada, żeby żyć dalej. Nie wiem, czy to ważne, ale Twoje dwa ostatnie posty otwierają się, a ja widzę pustą białą stronę i nawet nie można dodać komentarza. Zauważyłam, że nie ma pod nimi komentarzy, więc może jest jakiś problem na Twoim blogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też to zauważyłam napisałam dziś trzy wierszyki ale nie idzie ich otworzyć muszę zbadać sytuację...:)

      Usuń
  6. Uważam, że można było nakręcić dobry thriller podczas skubania etc ;)
    Wierszyk mnie rozbawił, indyk dostał swój pośmiertny pomnik ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. hi hi ! dzięki , pomyślę ;)

    OdpowiedzUsuń