poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Popielniczka-smrodniczka.



Mam kilka minut, dosłownie. Lada chwila mogą się zjawić goście.
Dom w miarę wysprzątany. My po obiedzie, jeszcze kilka "poprawek" i 
wszystko będzie gotowe. Jedna rzecz mi tylko nie pasuje a mianowicie
popielniczka mojego męża na stoliku balkonowym. Popielniczka, to za 
dużo powiedziane, po prostu słoik z petami. Bardzo brzydko wygląda ale
gdzieś trzeba palących na papieroska wysłać a z pokoju na balkonik jest 
jeden krok. Niestety człowiek nie o wszystkim jest w stanie pomyśleć. 
Co niestety zdarza mi się często, taka "pięta" moja.
Nie miałam czasu szukać jakiejś popielniczki ale wymyśliłam dosłownie w 
pięć minut jakiś zamiennik. Może nie najpiękniejszy ale po prostu nie 
ma czasu.


Potrzebny będzie słoik,ucięta góra od puszki po piwie, kawałek koronki
i jakiś koszyk, doniczka czy coś tam. Ja znalazłam na szybko pod ręką
stary koszyk po suszonych kwiatach, który się pałętał po balkonie.


Jak widać na zdjęciu koronkę przewiązałam wstążeczką ( nie ma czasu zszywać) na górze słoiczka.
Mieszka u mnie na balkonie też mały stary już aniołek, on też mi się przydał.  :)


Ucięty górny kawałek puszki nałożyłam na słoik, po czym włożyłam do koszyczka.


Następnie aniołka siup na górę i coś tam jest a nie straszy tak jak sam słoik z petami.
W słoik lepiej nalać wody.


Można to oczywiście lepiej wymyśleć ale jak nie ma czasu, to lepszy rydz niż nic :)

Można sam słoiczek obłożyć jakimś materiałem,koronką czy zwyczajnie pomalować farbami do szkła i będzie jeszcze ładniej ale teraz stwierdzam, że jak się chce, to i w ostatniej "sekundzie"
znajdzie się jakiś pomysł i coś, żeby go wykonać. 

Później pomyślę, co zrobić z tą "popielniczką" żeby tak nie straszyła.

Dziś także święto Matki Boskiej Zielnej. W kościele święciliśmy kwiaty, zioła, trawy.
Miałam i ja swój bukiecik. Teraz zatknęłam go w obraz Matki Boskiej. Niech 
spełnia swoją powinność. Jak Bóg da :)


Tymczasem życzę udanego popołudnia.


7 komentarzy:

  1. Popielniczka świetna, wiadomo, sam słoik dosyć straszy gdy petów się uzbiera.
    A anioł na miłość powinien teraz nazywać się anioł na zdrowie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha !!! Świetnie sobie poradziłaś z tą popielniczką ! Ta wersja jest o wiele przyjemniejsza dla oka. Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł :) Musze sobie też taką popielniczkę zorganizować. Wprawdzie ani mąż ani ja nie palimy, ale zawsze znajdzie się jakiś gość chętny na dymka :)

    OdpowiedzUsuń