niedziela, 8 marca 2015

Tydzień miodowy...

No i przyszły zdjęcia od koleżanki , więc opiszę troszkę jak wyglądał mój "tydzień miodowy".
Pierwszy urlop "we dwoje" po 18-stu latach małżeństwa a zarazem sprawdzian dojrzałości dla naszych dzieci :)

Jak niektórzy wiedzą mąż mój od niedawna wkurzył się i wyjechał zarobić trochę grosza do Niemiec.
Niestety ciężko nam znosić rozłąkę ale powoli człowiek zaczyna się przyzwyczajać.
Zawsze , to mąż co dwa miesiące przyjeżdżał do domu . Tym razem , wraz z kolegą zaprosili nas - żony ,
żebyśmy ich odwiedziły i zrobiły sobie wakacje.


Wyjechałyśmy o 5 rano busem z firmy , która trudni sie przewozem osób.
Podróż była długa ale nie było tak źle jak sobie wyobrażałam. Przed granicą jeszcze zjadłyśmy obiad,
który był w cenie biletu i pojechałyśmy dalej. 
Na miejscu byłyśmy ok 20.

Kierowca wypakował nas przed samym domem i poczekał aż mężowie nas odbiorą a my potwierdzimy,
że wszystko się zgadza.
Tak też uczyniłyśmy i zostałyśmy zaproszone "na salony"  ;) 

W domu czekał na nas już obiad - gulasz z ziemniakami . Zjedliśmy wszyscy razem , zwiedziłyśmy mieszkanie i miło spędziliśmy wieczór :D 

Następnego dnia chłopaki wzięli wolny dzień , pożyczyli samochód i pokazali nam okolicę.

Miasteczko w którym mężczyźni mieszkają należy do niewielkich ale bardzo jest urocze pod każdym względem. Urzekły mnie kręte uliczki i domki z żółtego kamienia ale najpiękniejsze były widoki, wyłaniające się z każdej uliczki , która była położona nieco wyżej a mianowicie niewielkie pasma gór.

Zwiedziliśmy też okolicę w której znajdowała się wieża widokowa , niestety aktualnie w remoncie , więc nie mogliśmy wejść na sama górę ale nawet nie wchodząc widoki były niezapomniane


Jedno z zdjęć powyżej zawiera "lokowanie produktu"  ;)  - Siostrzenico kochana , dzięki za piękną torbę!
Codziennie brałam ją na zakupy :D
Kiedy przez następne dni nasi mężowie chodzili już do pracy, same , gdzie tylko mogłyśmy ,zwiedzałyśmy okolicę. Miasteczko małe ale wokół rozciągały się kilometry różnych plantacji . Winogrona, jabłka , śliwki...
Szkoda, że to nie lato , bo cała ta "kraina"  uspiona teraz ,zimą, musi cudownie wyglądać , kiedy zaczyna żyć...



Codziennie wychodziłysmy sobie na spacery, bo pogoda dopisywała, robiłyśmy zakupy , obiadki....
Takie właściwie niby zwyczajne dni a jednak ...inne :)


Wieczory spędzalismy wszyscy razem, gadając sobie i sącząc piwko :)


Nie wiem czemu ale nasi faceci często przybierali dziwne pozy...;) 
Ciekawe , czy Im tak zostanie...?
Czasem piliśmy kawkę przed telewizorem albo w kuchni , nic nadzwyczajnego a tak się odstresowałam , że aż żal było wracać do szarej rzeczywistości . Następnym razem (o ile taki będzie) chciałabym wziąść ze sobą dzieci  (o ile będą chciały).

Czas bardzo szybko zleciał . Ledwie , co przyjechałyśmy a juz trzeba było wracać :(
Mus to mus ale ciekawa też byłam jak też sobie nasze nastolatki poradziły ...?


Na powyższej fotce przerwa na siusiu akurat była w powrotnej drodze. :)
Spowrotem jechaliśmy już samochodem osobowym z jednym z kolegów , który akurat wracał do Polski.
Nasi chłopacy też z nami jechali (że Im się chciało !) do Polski ale nazajutrz zaraz wracali , niestety :(
Mąż posiedział trochę z dziećmi przynajmniej :)
A! Dzieci!  Zdały egzamin znakomicie!
Mieszkanie posprzątane. W piecach napalone. Naczynia pomyte -bez bicia się czyja kolej ;) 
Po prostu jestem dumna, że potrafili się dogadać i zrobić , co należy :) 

Jednak widać , że jak chcą , to potrafią!  :D 

Z przyjemnością będę wspominać ten tydzień .

Pozdrawiam:





6 komentarzy:

  1. To wspaniale, że udało się Wam pobyć razem, bez codzienności i dzieci :) Widzę szczęście na Twojej buzi :) aż miło popatrzeć :)
    Dorciu, kochana, buziaki dla Was obojga :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Potrzebne Nam to było jak rybie woda :)
      Buziaki też dla ciebie :D

      Usuń
  2. Ja u swojego męża byłam we wrześniu wtedy jeszcze było pięknie i zielono, też takie wąskie uliczki kręte, wszędzie piękne pola, które nie wyglądały naprawdę wspaniale. Taka odskocznia kilku dniowa to naprawdę dobra sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację! Teraz już wiem, że czasem trzeba też pomyśleć o sobie, swoim odpoczynku.

      Usuń
  3. Rzeczywiście miasteczko urocze, kocham takie małe małe europejskie miasteczka, super, że wyjazd się udał:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Milo pobyc razem. Fajnie ze i wam sie udalo i dzieci sobie poradzily:)

    OdpowiedzUsuń